Miało być o czymś innym (mam szkice do trzech postow i pomysly na kilkanascie innych), ale wyszło mi dzisiaj rewelacyjne śniadanie, więc znowu będzie o jedzeniu:-)
- 140g pokrojonej piersi z indyka - -152kcal (mogłoby być trochę mniej, ale akurat taką miałam porcję w zamrażarce)
- 80g brukselki - 46kcal, węglowodanów 5g
- 20g sera Feta - 53kcal, węglowodanów 0.2
- Sól, pieprz, koperek
- 251kcal
- Węglowodanów 5.2g
- Mięso umyć i osuszyć. Gdybym tak rygorystycznie nie liczyła kalorii to jeszcze bym je lekko podsmażyła by kawałki się nie posklejały.
- Przyprawić solą, pieprzem i koperkiem,
- Do naczynia żaroodpornego włożyć umyte i osuszone brukselki, a pomiędzy nimi poutykać kawałki mięsa,
- Na wierzchu ułożyć pokrojoną Fetę i posypać odrobiną koperku,
- Owinąć naczynię folią -albo przykryć jeśli macie z pokrywką i wstawić do nagrzanego piekarnika,
- Po dwudziestu minutach usunąć folię/pokrywkę i piec dalsze dwadzieścia minut do pół godziny,
- Gdyby nie węglowodany (i tak jest ich dużo w tej cholernej brukselce), to zjadłabym z chlebem czosnkowym i sałatką z pomidorów.
Pieczona brukselka ma zupelnie inny smak niz gotowana. Powiedzialabym, ze mocniejszy, bardziej intensywny. Jest fajnie chrupiaca na wierzchu i cudownie soczysta w srodku. Goraco polecam.
Aż nie mogę uwierzyć samej sobie, że jako dziecko NIENAWIDZIŁAM brukselki:-) W przedszkolu był to jeden z moich dwóch koszmarów obiadowych:-)
Teraz mogłabym się zajadać samą brukselką, a że muszę liczyć węglowodany to limituję sobie do 80g na porcję:-(
Muszę tylko zastąpić czymś brukselkę może szpinak? Reszta w lodówce. Zwieksze porcje i będzie obiad dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńnie wiem - na szpinaku sie nie znam, nie przepadam. Ale to juz chyba predzej rzepa (tylko by ja pierw podgotwac trzeba, bo bardzo dlugo mieknie), albo szparagami
Usuńpodziwiam Cię, chyba nigdy w życiu nie ugotowałam czegoś wyłącznie dla siebie, jestem na to za leniwa
OdpowiedzUsuńja tez bylam. i stad te moje sto kilo zywej wagi:-) a teraz takie gwaltowne odchudzanie:-( innymi slowy:'nie chcem, ale muszem' :-(
UsuńA ja pół życia gotowałam dla siebie, albo nie jadłam tego, co ugotowałam dla rodziny. Efekt był żaden, bo albo nadal uważałam, że jestem gruba, albo rzeczywiście byłam, bo mój organizm wariował przez to ciągłe odchudzanie i tycie. Teraz znów to robię. Stara a głupia;-(
OdpowiedzUsuńja tez mam za soba juz kilka sesji odchudzania. pierwsza byla najlepsza: bylam jeszcze smarkula i wszystko gotowala mi mama, a ja tylko wybrzydzalam :-)
UsuńNormalnie robisz jedzenie dla mnie :-)))
OdpowiedzUsuńMoże kurierem przyślij ? ;-)
trzy dni by szlo minimum, zepsuje sie na bank. poczekamy, az wynajda teleportacje, jak w 'Star Treku' czy innej fantastyce ;-)
UsuńJa gotuję sobie bób z fetą. Trochę roboty jest, bo po ugotowaniu trzeba obrać ze skórek. Mimo tego z kawałkami mięsa i tym serem u mnie się broni. Robię jeszcze to samo z kabaczkiem,też jest niezłe.
OdpowiedzUsuńWytrwałości życzę. Sama wiem, jak czasami jest ciężko.
Dzieki.
UsuńTez bym bobu chetnie zjadla, ale za duzo weglowodanow...
To zależy z czego ten rosół... :)
OdpowiedzUsuńZ najchudszych mięs jakie miałam: piersi kurczaka, polędwiczek wołowej i wieprzowej. Gotowany prawie bez warzyw, z małą szalotką i przyprawami.
UsuńGotuję sobie mięso do lunch-boxu, zawsze jest najchudsze z możliwych z wyciętym całym tłuszczem. W zasadzie nie ma w rosole oczek.
No to raczej nie ma strachu, że się przytyje. :)
UsuńTo już nie strach, w moim przypadku to już zakrawa na paranoję :-)
UsuńAha... no to też niedobrze... :) Musisz uważać, bo wiem sama po sobie, że to siada na psyche...
UsuńWiesz, ja jestem nauczycielka, wiec sila rzeczy nie wszystkie klepki mam na miejscu i jestem niezle rabnieta. tylko ta moja mania by robic wszystko tak jak nalezy, dokladnie i bez uchybien... chociaz moze to i dobrze. przynajmniej cos robie, a nie jak ostatnie cztery lata: siedzialam i roztylam sie jak glupia...
Usuń