czwartek, 31 maja 2012

Zmiany

Przeprowadziłam się. Szukanie nowego pokoju, pakowanie, szukanie transportu, a teraz rozpakowywanie się i zmienianie adresu w różnych firmach i instytucjach zajmują większość mojego czasu.
Mieszkam teraz w Wakefield, blisko centrum. To spore miasto, bardzo sympatyczne i wszędzie blisko.
Trochę dalej od miejsca pracy, ale wygodniej pod względem logistycznym: autobus spod domu dowozi mnie pod samą firmę. Wprawdzie kursuje raz na godzinę, ale to mi akurat nie przeszkadza. Współlokatorzy fajni i przede wszystkim nie ma dzieci, ani psów (nie przepadam ani za jednym, ani za drugim). Pokój mam spory: 4.2x2.7; na angielskie standardy liczy się go już jako pokój podwójny. Dom stary, więc i pokój wysoki, trzymetrowy.
A ponieważ postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, to wykorzystując zmianę i możliwość zerwania ze starymi nawykami, przeszłam na dietę. W starym domu nie dałabym rady: ilość osób komentujących, doradzających lub wykpiwających doprowadziłaby mnie do szału.

wtorek, 8 maja 2012

Takie tam galaretkowe

Lubię czasami coś pokombinować w kuchni. Nie zawsze wychodzi (na wspomnienie Buryani - indyjskiego dania, które próbowałam popełnić parę miesięcy temu, do dziś robi mi się niedobrze).
Ale torcik galaretkowy mam opanowany do perfekcji. Tu co prawda za szybko mi trochę galaretki stężały, ale pyszny był. I zważywszy ilość owoców to raczej zdrowy :-)

sobota, 5 maja 2012

Po sąsiedzku

W sąsiedztwie mieszka kot (tak w zasadzie to cała czereda kotów, ale będzie o jednym). Nie znam właścicieli, nie wiem nic o kocie, poza tym że pieszczoch niesamowity. Rano to się wręcz modlę, żeby go przypadkiem nie spotkać, bo kucnąć trzeba, pogłaskać, a autobus niestety nie poczeka. Wieczorem biegnie jak głupi, nadstawia do pogłaskania, ale kucnąć trzeba (bo jak się człowiek tylko pochyli to ucieka - że to niby nie poświęca mu się należytej uwagi), a po kilku minutach pieszczot prowadzi do swojej furtki i prosi żeby otworzyć (po całym dniu na dworzu zbyt zmęczony by wskoczyć na płot). Ciekawski niesamowicie: ludziom do samochodów wskakuje. I wredny: widząc że pies współlokatorów bezpiecznie za drzwiami, zaczyna spacerować po naszym ogródku, wyginając się na wszystkie strony. Pies w domu wpada w amok i demoluje kuchnię. Jestem jedyną osobą w domu którą to bawi. 




piątek, 4 maja 2012

Jego Kocia Wysokość, Geralt

Zdjęcie zrobione półtora roku temu. Zawsze jak przyjeżdżam do domu, to robię jedną lub dwie drabinki dla kota na balkon (balkon wysoko i koci emeryt nie da rady wskoczyć). Zapotrzebowanie duże - bo kradną na zasadzie, że wszystko się przecież może przydać.

nowy blog?

Onet nawala, az sie pisac nie chce. I tak rzadko pisze, ale jeszcze jak mi szlag trafia co druga notke, a najczestszym widokiem po wpisaniu adresu jest "twojemu blogowi na pewno nic nie jest...", to juz mi zupelnie motywacja siada. Wielu ludzi "przesiada sie" na blgspot, to moze i ja? probowalam LiveJournal ale to nie bylo to... Pozyjemy, zobaczymy.

oops...