Po długim i stresującym tygodniu (patrz środa) postanowiłam zafundować sobie w niedzielę totalny luz-blues.
Wstałam tak późno, że aż wstyd :-)
Zrobiłam i zjadłam pyszne śniadanie:
Ogarnęłam się trochę, popałętałam po domu, poukładałam to i owo w pokoju,a w końcu spakowałam jedzenie do lunch-boxu:
Lunch-box i wodę do plecaka, a zakupiony wczoraj bochenek chleba do siatki i poszłam w świat.
Najpierw dojechałam do centrum, zawadziłam o parę sklepów, a potem ruszyłam w moim ulubionym kierunku, czyli Sandal Castle.
Po
drodze minęłam średniowieczny most z zachowaną średniowieczną kaplicą,
strzegącą dawnego wjazdu do miasta. Dawniej było ich cztery w samym
Wakefield i mnóstwo rozsianych po Anglii. Dziś zachowały się cztery w
całej Anglii:
Po dotarciu do Sandal połaziłam po ruinach:
Zajrzałam do fosy, która ku mojemu zdziwieniu zaczęła napełniać się wodą (efekt tygodniowych opadów):
A potem ruszyłam w kierunku jeziora: Obeszłam jezioro, po drodze karmiąc łabędzie i kaczki:
Z drzew nad jeziorem najbardziej chyba lubię tą wierzbę, jest taka swojska:
Potem skierowałam się do domu, wybierając trasę przez trzy połączone ze sobą parki, dla ulatwienia bedziemy je nazywac 'Thorne Park' od najwiekszego.
U wejścia do parku pysznił się taki klomb:
Zakładam, że wyładnieje za parę tygodni, jak zakwitną wszystkie kwiaty.
Parki
różnią się od tych zapamiętanych z Polski. Nie ma ciasno wytyczonych
alejek, łazi się po trawie, są duże przestrzenie. Na jednej z polan
pyszni się ogromny rozłożysty dąb:
Trawa
w parku jest regularnie koszona. Po pierwsze w ten sposób ludziom nie
brudzą się końcówki nogawek i widać czy nie ma jakiś przeszkód, o które
można się potknąć. Po drugie, łatwiej wyzbierać śmieci, a właścicielom
psów jest łatwiej posprzątać po swoich pupilach. I w parku i nad
jeziorem rozstawione są kosze na psie kupki.
W parku też znajduje się staw z kaczkami. Ponadto jest tam wydzielony skatepark i plac zabaw dla dzieci.
Plac zabaw jest ogrodzony i ma zamykaną furtkę, tak by nie mogły wejść tam psy.
Do
domu wróciłam podczas meczu, szybko wrzuciłam mięso do piekarnika i
poszłam wziąć gorącą kąpiel. Zeszłam na dół akurat by zobaczyć kolejkę
karnych. Moi współlokatorzy kibicowali Anglii, ja Włochom ;-)
Szybko zjadłam malutką kolację i poszłam spać.
To był bardzo miły dzień...
Pyszne było te Twoje pierwsze śniadanko :-)
OdpowiedzUsuńW Anglii najlepiej lubię to ,
że wszystko jest takie autentycznie stare.
Jak dotykasz to tysiącletniej historii...
w Polsce tez jest bardzo duzo fajnych zabytkow do zwiedzania. W Anglii jest za to dobre to, ze do sporej ich czesci wchodzisz za darmo. Jednym z niewielu wyjatkow jest katedra w York i jedno czy dwa muzea. Z tego co pamietam, w Polsce placi sie prawie wszedzie.
UsuńOch, dzień piękny! Naładowałaś pewnie akumulatory na cały dzionek:-)
OdpowiedzUsuńCo jest na to śniadanie? Wygląda pysznie i ...tucząco;-)
Pozory myla. Lunchbox mial wiecej kalorii niz ta zapiekanka. a ze wyszla przepyszna, to rozpisze przepis, ale nie dzisiaj, bo dzisiaj albo jutro mam jeszcze post z WAZNEGO WYDARZENIA do napisania :-)
UsuńOj , jak tylko pojadę do domu zrobie pare fotek Ciechocinskich parków. Zobaczysz, można sie zakochać.Tylko te tłumy.... ale parki są rownie urokliwe i zadbane....
OdpowiedzUsuń