czwarty dzien jestem na siedmiuset kaloriach. czuje sie swietnie. nie glodze sie - po prostu stracilam apetyt. wlasnie dlatego wybralam ta nienajzdrowsza, niskoweglodowodanowa diete, bo wiedzialam, ze jednym z efektow jest utrata apetytu.
a ja sie latwo zniechecam, wiec jesli dieta trwa za dlugo, to ja po prostu zarzucam i nie koncze i tyje znowu. musze zrobic cos, co efekty przyniesie szybko. wychodze z zalozenia, ze gospodarke organizmu jakos odbuduje, ale przynajmniej stawy mi nie beda jeczec od dzwigania stu kilogramow.
O matko , tylko sobie krzywdy nie zrób ....
OdpowiedzUsuńJa tam się boję takich restrykcyjnych diet...
a ja sie latwo zniechecam, wiec jesli dieta trwa za dlugo, to ja po prostu zarzucam i nie koncze i tyje znowu. musze zrobic cos, co efekty przyniesie szybko. wychodze z zalozenia, ze gospodarke organizmu jakos odbuduje, ale przynajmniej stawy mi nie beda jeczec od dzwigania stu kilogramow.
Usuńsiedemset to strasznie malutko:(
OdpowiedzUsuńDa się przeżyć. Przez trzy dni byłam na pięciuset, ale strasznie mi było słabo, to podskoczyłam z powrotem do 700.
Usuń