czwartek, 2 sierpnia 2012

Progress - dwutygodniowy misz-masz :-)

Odchudzanie idzie jakos do przodu. Nie tak szybko jak na poczatku, ale idzie. I to bez wiekszego wysilku z mojej strony: kalorii prawie nie licze, ale uwazam, zeby jesc tylko to, co mi wolno. Czesto gesto popelniam zbrodnie jedzenia obfitego posilku okolo polnocy. Popijam sobie czerwone wytrawne wino a czasem wodke - to mi wolno, chociaz chyba wolalabym piwo :-) Nieprocentowo pije herbaty w nie wiem ilu smakach, troche kawy, kranowke i lemoniade z limonka i swieza mieta. Glodna nie chodze :-) Na razie schudlam prawie 15 kilo, jak na dwa miesiace to chyba sporo.
Rozmiarowo wyglada to tak, ze musialam wymienic cala garderobe. Na szczescie, zawsze bylam typem "chomika" i tak latwo starych rzeczy nie wyrzucalam. Wystarczylo wyjac z walizek ubrania w rozmiarach 18 i 16, a na ich miejsce wrzucic wszystkie 20 i 22 :-) Byc moze sa tragicznie niemodne (niektore ciuchy maja po 4, 7 czy 8 lat), ale pasuja i dobrze sie w nich czuje :-) Jesli uda mi sie schudnac bardziej, to juz niestety bede sie musiala wykosztowac na nowe, bo nizej niz 16 nigdy nie bylam :-)
Remont sie przeciagnal. Ekipa rozbabrala co sie dalo, zwinela narzedzia i zapowiedziala, ze wroci za tydzien :-) Chlopcy sie wkurzyli, zadzwonili do landlorda i pogonili obibokow, a za remont wzieli sie sami :-)
Innymi slowy - przez ostatnie dwa tygodnie ja i M - druga baba w domu - bylysmy moze nie bezdomne, ale bezpokojowe :-) Tak jakos wyszlo, ze nasze pokoje ucierpialy najbardziej.
M spala w salonie, ja przystalam na propozycje A. i sprowadzilam sie do niego na strych. Ludzie jak sie dowiaduja, ze spie w jednym pokoju z facetem, to od razu mysla sobie nie wiadomo co, a ja naprawde tylko tam spie, w doslownym tego slowa znaczeniu.  Moj materac jest za szafa, w kaciku, poza tym A. pracuje na nocki, wiec wraca do domu jak ja wstaje.
A. jest zlota raczka i jak chce to potrafi w domu zrobic wszystko. Dwa dni temu poprosilam go o pomoc w zreperowaniu moich polek na ksiazki, ktore po kilku przeprowadzkach i nieostroznym traktowaniu zaczely przypominac raczej zbior przypadkowych desek niz polki :-( Przy czym zastrzeglam, ze nie chce, by zreperowal polki za mnie, ma mi tylko wytlumaczyc, co i jak, jakich narzedzi i elementow laczacych uzyc, powiedziec jak poslugiwac sie wiertarka (ostatnio wiertarke trzymalam w rekach, jak mialam moze osiem czy dziewiec lat) a ja zrobie wszystko sama. Zabawe mialam przednia, lepsza niz w klubie dwa tygodnie wczesniej, A. okazal sie dobrym nauczycielem, a ja podobno pojetna uczennica :-) Komode zreperuje juz sobie sama :-)
Kombinuje z jedzeniem. Staram sie ta bardzo jakby na to nie patrzec uboga diete urozmaicac. Kupuje rozne oleje do smazenia. moj faworyt na razie to olej sezamowy. Kupilam sobie patelnie do grilowania. Smazy sie na niej rewelacyjnie, tylko mycie jest troche problematyczne. Przestalam przawie solic warzywa i nawet jajka na twardo jem bez soli. Przypraw uzywam tylko do miesa.
Jako dziecko nie lubilam pomidorow. Dzis moglabym je jesc caly czas. Tak samo, jako dziecko nie wypilabym napoju z dodatkiem miety, a dzis nie wyobrazam sobie lemoniady bez kilku wkruszonych listkow :-)
Jedyna zla rzecz, to to ze zauwazylam, ze bardzo latwo robia mi sie siniaki, zwlaszcza na rekach. Jest lato, chodze w krotkich rekawkach, a wygladam, jak ofiara przemocy domowej :-( Czy ktos wie jak z tym walczyc? Bo jezeli wezmiemy pod uwage fakt, ze jestem straszna niezdara i na sciany, drzwi czy framugi wpadam nawet jak jestem trzezwa, ze o na rauszu nie wspomne, to zapobiec i uniknac sie raczej nie da :-(

12 komentarzy:

  1. Z tym odchudzaniem to już tak jest. Na początku bardzo szybko się zrzuca, a potem już coraz wolniej. Nie przejmuj się, to naturalny proces.
    Na siniaki rady nie mam, też niestety czasami wyglądam jak ofiara za słonej zupy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego waga sie nie przejmuje: wiem, ze poki bede przestrzegac zakazow to bede chudla. zreszta niedlugo zapisze sie na silownie i moze byc tylko lepiej:-)

      Usuń
    2. Małgosiu. Przypominało mi się, ale nie w temacie siniaków.
      Jak szybko chudniesz, kup sobie krem przeciw rozstępom. Ja swego czasu nie zastoswałam i teraz mam, co mam.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. dzieki, o tym nie pomyslalam :-) masz racje w stu procentach, juz jestem na stronie drogerii i wybieram:-) dziekuje bardzo!!!

      Usuń
  2. Uważaj na to odchudzanie za szybko się odchudziłaś, jeżeli masz siniaki nie wiadomo skąd lub po lekkim uderzeniu to masz chyba problemy z krzepliwością krwi.
    Ja biorę cały czas lek na rozcieńczenie krwi i ciągle pojawiają się takie właśnie siniaki.
    Zbyt gwałtowne odchudzenie plus stres i zawał masz gotowy , ja się tak załatwiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawal? O tym nie pomyslalam. Po prostu ja bym chciala schudnac jak najszybciej, chociaz tym razem wiem, ze dieta w troche lagodniejszej postaci bedzie musiala pozostac do konca zycia. Lekow zadnych nie biore, poza tabletkami od bolu glowy od czasu do czasu.

      Usuń
  3. piękny wynik z tym odchudzaniem, gratuluję!natomiast na siniaki brałam jakiś czas rutinoscorbin ponoć uszczelnia naczynia krwionośne. U mnie nie poskutkowało ale ja nie mam cierpliwości brać miesiącami tabletek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki! a co do tabletek to chyba podobnie - jak akurat mi sie przypomni to wezme :-) biore multiwitamine, bo wiem, ze przy diecie bez owocow i z okrojonymi warzywami to niestety nie mam innej opcji

      Usuń
  4. Gratulacje z tym odchudzaniem! Rewelacyjny wynik! Nie mam pojęcia co an siniaki, ale może witamina c? Bierzesz jakiejś witaminy?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, tez jestem z siebie dumna jak stoje na wadze, chociaz wlasnemu tacie nie dorownalam: jak sie dowiedzial ze ma cukrzyce, to w dwa miesiace zrzucil 26 kilo!
      Biore multiwitamine, jak mi sie akurat przypomni :-) w ogole mie mam glowy do tabletek :-)

      Usuń
  5. Zazdroszczę! Ja niestety nie mam silnej woli;/
    A raczej mam tylko przy naprawdę silnej motywacji - w ciąży z Gżegżółką miałam cukrzyce i MUSIAŁAM trzymać dietę!Przytyłam 4,5 kg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już musiałam schudnąć: zaczynałam mieć problem z tak prozaicznymi czynnościami jak obcinanie paznokci u stóp :-( jeszcze parenaście kilo do przodu i byłabym kaleką. Widziałam tu takich w autobusie: zawsze siadam od grubasów najdalej jak się da, bo najzwyczajniej w świecie niezbyt ładnie pachną. Nie chciałam tak skończyć. A do tej diety, mimo że restrykcyjna, można się przyzwyczaić i polubić:-)

      Usuń

oops...