wtorek, 8 stycznia 2013

fajerwerki

Jako dzieciak lubiłam fajerwerki... taki fajny huk i te kolory...
Nazwijcie mnie skąpiradłem, ale przestałam fajerwerki lubić mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zorientowałam się ile one kosztują... Toż przecież logiczniej wydać na nową kieckę, torebkę czy nową książkę.
Później sąsiedzi wzięli sobie psa. Fredzio, na oko mieszaniec pudla i jamnika i pewnie czegoś tam jeszcze, umierał co roku słysząc wystrzały.
Potężny wilczur kuzynów, Trop, przeżywał śylwestra przytulony do swojej pani, trzęsąc się jak osika.
Kolejny pies sąsiadów, Rawana, chowała się w łazience, w wannie, nafaszerowana różnymi prochami.
Geralt - pierwszy rok siedział wlepiony w szybę, zapatrzony i zafascynowany feeria kolorów, ale od kolejnego roku zachowywał się już jak typowy zwierzak: wtulony w buty na dnie szafy.
Te wszystkie opisane wyżej zwierzęta miały pomoc i wsparcie ze strony właścicieli.
A co ze zwierzętami bezdomnymi?
Przecież one też się boją, też drżą ze strachu słysząc huk, a na dodatek siedzą same, głodne i zziębnięte.
Pomyślałam o tym w tym roku, gdy przed Sylwestrem robiłam zakupy w Biedronce, a w oczy rzuciło mi się stoisko z petardami. Wiedziałam, że to drogi interes, ale że aż tak - to nie zdawałam sobie sprawy. I tak w tym roku jakoś pomyślałam, nie o butach, ani torebkach ale o zwierzakach:
"Przecież za jedną dużą petardę można by było kupić kilka worków suchej karmy i rozsypać to po osiedlach."
Za tą pierwszą myślą przyszły następne: można by te bezdomne koty podleczyć, wybudować im domki, wysterylizować/wykastrować. Gdyby zamiast wydać trzy stówy na jakąś rakietę i kilkanaście sekund huku i kolorowych wystrzału, wydać je na wspomożenie zwierzaków, które same sbie przecież pomóc nie mogą. A one przecież odwdzięczyłyby się, choćby zmniejszeniem populacji szczurów i myszy na naszych osiedlach.
W tym roku pomyślałam o tym za późno, bo w Sylwestra, ale może warto by coś zrobić, jakoś rozpropagować pomysł, i namówić ludzi do patrzenia na te nasze i nie-nasze biedne zwierzaki.
To co wybierzemy na zakupach za rok:

 Bo ja już wiem...

4 komentarze:

  1. Masz rację, ja jestem w ogóle za zakazem fajerwerków.
    Kiedyś w Polsce tylko specjalne firmy mogły strzelać,
    a w Szwecji jest zakaz.

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram całym sercem, obiecuję w przyszłym roku od listopada rozdmuchać tego rodzaju akcję, kapitalny pomysł

    OdpowiedzUsuń
  3. trochę świstu trochę gwizdu 300 zł poszło w pizdu!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie ta cala szopka z tymi fajerwerkami, to po prostu tragedia wlasnie ze względu na zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń

oops...